
Jestem dobrym kierowcą.
Mam wiele lat doświadczenia.
Jeżdżę w każdych
okolicznościach pogodowych.
Jestem zawodowym kierowcą.
W mroźny, zimowy dzień kierowca `golfa wpadł w poślizg i uderzył w bok mojego auta. Byłem w szoku, choć wiem, że nie zawiniłem w całej sytuacji. Śliska nawierzchnia to jedna z wielu okoliczności, które mogą przyczynić się do wypadku. Nie mam pretensji do kierowcy, który uderzył w moje auto. W końcu taka sytuacja może przydarzyć się nawet doświadczonemu kierowcy.
Na oblodzonej drodze jeździ się wolno,
więc nikomu nic nie stało się.
Uszkodzone były tylko auta. Sprawca przyznał się, podał swoje dane i numer polisy. Najgorsze w tym momencie było to, że uszkodzony samochód oznaczał przestój w pracy i znaczne zmniejszenie dochodów. Od znajomego prawnika dowiedziałem się, że poszkodowanemu przysługuje możliwość ubiegania się o zwrot utraconego dochodu z OC sprawcy. Odszkodowanie z tytułu utraconego dochodu należy się wtedy, kiedy poszkodowany w wypadku doznał pogorszenia stanu zdrowia lub utraty środka zarobkowego (samochodu, drogiego sprzętu potrzebnego do pracy) i musi zrezygnować z pracy zawodowej.
Wiadomość o prawie do odszkodowania
z powodu utraty dochodu mnie ucieszyła.
Mogłem uzyskać środki finansowe, które utraciłem wraz z wypadkiem. Nie spodziewałem się, że negocjacje z ubezpieczycielem będą trudne. Wydawało się mi, że skoro w wyniku wypadku, w którym zostało uszkodzone moje auto, będące jednocześnie narzędziem pracy, to odszkodowanie powypadkowe powinno mi zrekompensować straty: pokryć koszty naprawy auta i zapewnić mi godne życie do czasu, kiedy mój pojazd będzie gotowy do użytku.
Sprowadzony na ziemię
Pomimo tego, że w wypadku nie ucierpiałem pod względem zdrowotnym, to i tak zrujnował mi życie. Przez kilka tygodni nie mogłem pracować. Dobrze, że szef podszedł do sprawy ze zrozumieniem, uwierzył, że nie byłem winny spowodowania wypadku i udzielił mi bezpłatnego urlopu. Zachowałem pracę, ale straciłem miesięczną wypłatę, co bardzo odbiło się na kondycji finansowej mojej rodziny. Szansę na powrót do normalnego życia dawało mi jedynie wysokie odszkodowanie powypadkowe.
Muszę przyznać, że przed
wypadkiem niewiele wiedziałem
o procedurach obowiązujących
w towarzystwach ubezpieczeniowych.
Byłem przekonany, że skoro opłacam obowiązkowe OC oraz dodatkowe AC, to wypłata odszkodowania jest formalnością. Byłem bardzo zdziwiony, kiedy otrzymałem proponowany kosztorys – był bardzo zaniżony. To miało być moje odszkodowanie powypadkowe. Zapytałem dlaczego propozycja jest tak niska. Dowiedziałem się o wycenie kosztów naprawy i cenach części.
Od razu stwierdziłem, że są nierealne.
Pokazałem pracownikom agencji ubezpieczeniowej realne ceny, ale nie udało się uzyskać podwyższenia kosztorysu. Zostałem poinformowany o możliwości złożenia odwołania do kierownika jednostki, ale opóźni to wypłatę odszkodowania powypadkowego. W tamtym czasie najbardziej zależało mi na szybkiej wypłacie pieniędzy i przynajmniej na rozpoczęciu naprawy pojazdu.
Uznałem, że prawdopodobnie będę
musiał zaciągać kredyt na naprawę auta.
Kredyt oznacza raty, a to następne kłopoty dla mojej rodziny. Miałem poczucie krzywdy- przez wiele lat jeździłem bez żadnego wypadku, nawet stłuczki. W sytuacji wypadku, do którego w żadnym razie nie przyczyniłem się, nie uzyskałem należnej pomocy i popadłem w problemy finansowe.
Nieoczekiwany zwrot akcji
Pewnego dnia przeglądałem internet i wyświetliła się mi reklama kancelarii odszkodowawczej specjalizującej się w odszkodowaniach powypadkowych. Normalnie, kiedy widzę reklamy naciskam przycisk „zamknij”. Tym razem do przeczytania zachęcił mnie slogan „ Miałeś wypadek w ciągu 3 ostatnich lat. Ubezpieczyciel zaniżył Twoje odszkodowanie. Zadzwoń. Pomożemy Ci odzyskać pieniądze”. Nie wiedziałem, ile w tym jest prawdy, ale nie miałem nic do stracenia. Musiałem spróbować.
To była szansa, na którą czekałem
o wypadku – szansa na sprawiedliwość,
uniknięcie kredytu i szybszy powrót do pracy.
Żona poparła moje zdanie. Decyzja została podjęta- próbujemy walczyć dalej. Zadzwoniłem do kancelarii. Opowiedziałem im swoją historię. Zgodzili się zająć moją sprawą i dali nadzieję na pozytywne załatwienie sprawy. Najbardziej zaskoczył mnie fakt, że usługa kancelarii odszkodowawczej jest darmowa dla poszkodowanego. Wszystkie koszty będą pokryte przez towarzystwo ubezpieczeniowe, które zaniżyło odszkodowanie.
Kancelaria odszkodowawcza wyceniła jeszcze
raz moją szkodę i wypłaciła
odszkodowanie powypadkowe.
W końcu mogłem naprawić auto i odzyskałem utracony dochód. Kolejną niespodzianką był szybki termin rozpatrywania sprawy – od przeniesienia szkody, podpisania umowy cesji do otrzymania odszkodowania minęło zaledwie kilka dni.
Kancelaria odszkodowawcza uświadomiła
mi moje prawa, pomogła uzyskać pieniądze.
Wszystkim, którzy znaleźli w podobnej sytuacji – po wypadku ubezpieczyciel zaniżył odszkodowanie, polecam usługi kancelarii odszkodowawczej. Poszkodowany nie jest bezbronny w starciu z agencjami ubezpieczeniowymi.